Dołączając do NEWSLETTERA zgadzasz się na wykorzystanie danych w celu informowania o kolejnych promocjach, aktualnościach i kampaniach. Zapoznaj się z polityką prywatności tutaj - Zobacz
Agnieszka za kierownicą czuje się jak ryba w wodzie. Spędziła za kółkiem dużo czasu, często wożąc znajomych jako pasażerów. Kiedyś pomyślała, że ciekawie byłoby przejechać się większym samochodem, a jeszcze lepiej karetką, na sygnale. Kiedy dostała voucher Katalogu Marzeń postanowiła sprawdzić, czy przejażdżka jakimś nietypowym pojazdem jest w ofercie. Była! Konkretnie nauka jazdy TIR-em.
Co prawda taką atrakcję oferowano w zupełnie innym mieście, ale dla chcącego nic trudnego – Agnieszka zaplanowała weekendową wyprawę do Wrocławia, mobilizując do towarzyszenia jej swoją siostrę i koleżankę. Dziewczyny były zaskoczone, ale szybko dały się porwać idei. Ustaliły szczegóły, znalazły lokum i ruszyły w podróż. Pogoda dopisywała, nastroje też. Ekscytacja przyszłej kursantki udzielała się.
– Gdy dotarłyśmy na miejsce, zdziwiłam się. To był malusieńki plac szkoły jazdy z placem manewrowym. Jak dla samochodów osobowych, których było tam kilka. A ja liczyłam na przejażdżkę po mieście – wspomina śmiejąc się Agnieszka.
Jej towarzyszem i instruktorem miał być pan Paweł – były kierowca rajdowy; tak było napisane na zaproszeniu.
– Nagle nadjechał samochód ciężarowy z przyczepą. Kierowca sprawnie wykręcił na placu i zostawił przyczepę. Po czym kierowca zatrzymał się, wysiadł i zaczął zmierzać w moim kierunku. Byłam przerażona!
Pan Paweł okazał się starszym, bardzo sympatycznym mężczyzną. Zaprowadził Agnieszkę do kabiny.
– Byłam trochę zdenerwowana. Z jednej strony podekscytowana, ale i zdenerwowana. Ten moment niepewności, gdy wchodziłam po schodkach do kabiny! – śmieje się. – Pan Paweł pokazał mi lusterka i wyjaśnił, w którym jaki fragment pojazdu widać. Szybko też uświadomił mi, że na jazdę po mieście nie mam szans. Ależ byłam zawiedziona! Żeby jeździć po mieście, musiałabym zapisać się na kurs.
Ale manewry na placu też okazały się ekscytującym wyzwaniem. Pierwszy był prosty, ale Agnieszka i tak obawiała się, jak poradzi sobie ze skręcaniem. Na placu było naprawdę mało miejsca. Przerażenie ustąpiło zaskoczeniu – wspomaganie kierownicy okazało się rewelacyjne, można było manewrować nią jednym palcem. Jazda do tyłu? Także okazała się nie taka trudna.
– To frajda i ogromna satysfakcja! – podsumowuje Agnieszka, podkreślając, że bardzo ważne było wsparcie pana Pawła. Czuła, że jest w dobrych rękach, że jest dobrze zaopiekowana. A pan Paweł okazał się wspaniałym rozmówcą i cierpliwym, wspierającym, spokojnym instruktorem. Widać było, że lubi to, co robi.
Po godzinie w ciężarówce Agnieszka była zmęczona od nadmiaru wrażeń. Przez cały ten czas musiała też skupiać uwagę. Ale pytana, czy chciałaby to powtórzyć, odpowiada energicznie: – Tak!
Coraz więcej kobiet uczy się jeździć ciężarówkami. Pan Paweł podkreśla, że to mit, że kobiety są gorszymi kierowcami. A on bardzo lubi je uczyć – mają dużo pokory i z uwagą słuchają. Na potwierdzenie zaprosił towarzyszki Agnieszki na krótki wykład o martwej strefie – coś, co każdy kierowca auta osobowego powinien wiedzieć. Kierowcy ciężarówek mają bardzo utrudnione manewrowanie pojazdem i ci z osobówek powinni być szczególnie uważni, i na przykład, nie parkować za blisko.
Wzbogacone w wiedzę resztę weekendu przyjaciółki spędziły na zwiedzaniu Wrocławia, chodzeniu po knajpkach i piciu grzanego wina.
– Pogoda była idealna! Dzień był mroźny, ale piękny i słoneczny. Wymarzona pogoda na spacer.
I spełnianie marzeń – chciałoby się dodać.
A Ty marzysz o czymś nietypowym, chcesz spróbować czegoś nowego? Zajrzyj na www.katalogmarzen.pl. Może Twoje marzenie już tam jest.
Artykuł powstał przy współpracy z Katalogiem Marzeń.